Już listopad, a ja nic jeszcze nie napisałam. Ale
za to wiele się działo. Udało nam się powołać stowarzyszenie...
oczywiście, jak nie trudno się domyślić, kto został prezesem?, no
kto? Oczywiście Mareczek, ja w zarządzie pilnuję wszystkich spraw.
Zobaczymy jak to będzie... Na razie czekamy na potwierdzenie
rejestracji w Sądzie. Pierwsze spotkanie miało miejsce ... na
przystanku autobusowym w strugach deszczu, a drugie w ... kościele.
Księdza nie było, a ja czułam się jak na jakimś tajnym spotkaniu
... Trafił nam się "maruda" – nie uda się, nie róbmy,
nie mamy pieniędzy, a najlepiej to... trzeba się dobrze zastanowić
itp... ale i tak udało nam się zebrać aż 21 osób chętnych do
założenia stowarzyszenia i ... jest gotowe. Teraz zacznie się czas
na "działanie", hihi a planów i pomysłów mamy sporo.
Musieliśmy także odwiedzić wójta... znaczy wizyta u "Kozioła",
bo stowarzyszenie musi mieć siedzibę, i jak najbardziej poparcie
mamy, że hej! Okazało się także, że wójt (były dyr. szkoły)
z żoną to także nauczyciele, choć Mareczek ma dłuższy staż
dyrektorowania, hihi pogadaliśmy sobie... Wkrótce jedziemy na
warsztaty dotyczące działalności stowarzyszeń, funduszy itp. bo
gmina zajęła się nami "globalnie", hihi
A dziś miałam pierwsze lekcje z przedszkolakami...
o rety!!! 4-latki OK, ale te 3- latki!!! Ratunku!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz