I wszystko dzieje się...
dużo i często :-), a ponieważ wstaję i chadzam spać z kurami...
nie zawsze mam siłę, aby napisać na blogu, a jest o czym!
Szykujemy się do zimy,
czyli zakończyły się prace hydrauliczne, teraz zaś przed nami
zakup paliwa na zimę, hihi itp... zbieramy plony, marchew, ziemniaki
i inne przysmaki... remontujemy na całego...
Nasza sunia jest psem,
który wymaga od nas dużego zaangażowania... czytam w książce od
Uli jak poradzić sobie z takim psem, który był bity, i jest bardzo
strachliwy. Okazuje się, że psy generalnie boją się facetów ze
względu na testosteron... więc nasza sunia boi się Marka, ale to
nic, popracujemy nad nią. Nasza Lasi to dziwny przypadek... w nocy
śpi między nami i traktuje nas jak swoje stado. My śpimy, ale nie
możemy do niej mówić, żeby się odwróciła albo zeszła z
naszego łóżka, bo od razu jest gotowa się z nami bawić, liże
nas i bije ogonem podłogę z radości ... jak tu zmrużyć oko? Rano
wita nas od razu w łóżku, al dopiero od dziś sama rano wychodzi
na dwór, bo do tej pory musiał ją wynosić Marek... a wciągu
dnia, to zupełnie inny piesek... z daleka ucieka na widok Marka...
nie reaguje na moje nawoływania,... no i w ogóle "komedia"...
wczoraj rano... ale zaraz po kolei... Mój dzień zaczyna się tak:
rano polizana przez Lasi wstaję i wypuszczam kury... a także psa na
dwór, ale wczoraj coś mnie podkusiło i pozwoliłam jej wejść do
zagrody z kurami... pies bojaźliwy, więc co sie mogło stać...
Lasi najpierw najpierw stanęła dęba, powaniała i ... zaczął się
taniec z kurami... wszystko fruwało, nawet dwie z mniejszych kur
przefrunęły ogrodzenie, tak uciekały przed Lesi, a ona w
podskokach, z ogonem podniesionym do góry, zaganiała je do
kurnika!!! Wrzask, krzyk i rozpaczliwe gdakanie....oj musiałm się
nabiegać, aby ucieszony pies wreszcie po wielu prośbach był
łaskaw opuścić ogród... oj moja panno, więcej od rana nie
wejdziesz do ogrodu, gdy są kury, no chyba, żeby je wieczorem
zagnać. Zapomniałam, że owczarki szkockie taktują zaganianie
zwierząt z pastwiska jako swoje główne zajęcie, hihi A poza tym,
wydawało mi się, że sunia nigdy nie widziała kur i zaganiała
pierwszy raz w życiu, ale robiła to z jakby to była wielka
zabawa... było na co popatrzeć...
Teraz gościmy przez dwa
tygodnie rodziców, więc jestem bardzo zajęta...
Albo takie szczupaki...lub
jabłka... a roboty moc...
Krysiu, czasami powroty są lepsze od nowego:-) hihi
OdpowiedzUsuńTwoja i Marka energia zrobi z tej małej wioski słynną miejscowość! Czuję to :-)Kisses for you
M@jka