Czasami nasze dzieci
przywożą do nas Kasji i Tajsona, pieszczotliwie zwanego przez
Przemka, debilkiem. Psy wreszcie mają prawdziwą labę, Tajson może
"pogadać" z kogutem, a Kasji zagania kury do kurnika. Ubaw
po pachy :-)
Na razie poprawiamy
wszystko w domu po poprzednikach, buuuuuuu, bo roboty w bród... mam
jedynie czas, aby dać kurom żarło i przynieść jajka.
Czy ta robota musi mnie
gonić wszędzie? W gminie okazało się, że gdybym kilka dni
wcześniej, gdy byliśmy w gminie przedstawiła swoje nauczycielskie
dossier, już od razu mogłabym zacząć uczyć angielskiego... I co?
Wprowadziliśmy się na koniec sierpnia i już od nowego roku
szkolnego z powrotem do budy? O nie!!! Ale okazuje się, że od
października mogę mieć angielski w przedszkolu, a miejscowi chcą
korki z anglika dla dzieci. To ja wolę te korki, przynajmniej nie
musiałabym pisać głupich planów wynikowych, rozkładów materiału
i innych głupot. No i jak na tej wsi
mieszkać bez szkoły?
No widzisz Krysiu, przed szkołą nie uciekniesz.
OdpowiedzUsuńA w ogóle to super, że się Wam tak dobrze układa.
Elka.
Praca nie chce Cię zostawić nawet na wsi .Przyciągasz ? Chcesz ? Nie masz dość ?
OdpowiedzUsuńA jajka są codziennie ? Pozdrowionka .Anna