sobota, 27 listopada 2010
sobota, 30 października 2010
45. Oświatowa rzeczywistość.
U nas - w szkole społecznej nie odrabia się żadnych dni - bo wiadomo, że rodzic i tak swojego dziecka nie przyprowadzi do szkoły ani w głupie odrabianie a tym bardziej w dzień po wolnym... I tylko nasi ministrowie oświatowi uważają, że im dłuższy rok szkolny, tym mądrzejsze będą dzieci...a nauczycielom trzeba dokopać...
Warto zajrzeć na dodane 12 czerwca 2009, uaktualnione 30 czerwca 2010- kliknij tu: Rozporządzenie MEiS
"Ta cała dyskusja uświadomiła mi jak MEN znowu oszukał nauczycieli. Zauważcie jaki panuje bałagan pojęciowy w rozporządzeniach ministerstwa. W przypadku odpracowywania pisze się o dniu wolnym od zajęć (wszystkich). W przypadku 2 maja i po Bożym pisze się o wolnym od zajęć dydaktycznych. Według starego rozporządzenia dzień 12 listopada był dniem wolnym od pracy po odpracowaniu. Według nowego nieobowiązującego jeszcze rozporządzeniem dzień 12 listopada z puli 6 dni dyrektora jest dniem wolnym od zajęć dydaktyczno-wychowawczych a tym samym nie jest dniem wolnym od pracy. Powiem dalej zgodnie z nowym rozporządzeniem nie ma możliwości jego odpracowania. Tak nas załatwiła pani minister. Wszyscy będą mieli tzw. długie weekendy tylko nie nauczyciele. Nie wiadomo po jakiego grzyba mają pracować w te dni skoro uczniów nie będzie w szkole. Kiedy wreszcie nauczymy czytać się przepisy?"
Cała kwintesencja, prawda??
Trudno się z tym nie zgodzić!
poniedziałek, 25 października 2010
44. Nasze spotkanie z tatrzańskim niedźwiedziem...
Co prawda, nasza gospodyni mówiła (a pracuje w lesie to wie co mówi), że teraz jest dużo niedźwiedzi, a trzy dni temu ryczał taki jegomość ... a na drodze były odciski jego łap i jak stwierdził leśniczy- miś był bardzo duży. Nasz własny Misio liczył na takie spotkanie, choć jedynie przez obiektyw aparatu fotograficznego. Niestety, hałas jaki robili niedzielni turyści skutecznie wypłoszył wszystkie możliwe do spotkania zwierzaki.
Gospodyni dopowiada, że w tym roku jest bardzo dużo wszelakiej zwierzyny. Kilka dni temu wracając we cztery z lasu przed sobą zobaczyły idącego wilka, który odwrócił się, popatrzył na nie i...poszedł własną drogą. Ale już okazało się, że we wsi wilki zjadły 6 owiec i były widziane blisko kościoła.
Tak więc nasze sobotnio-niedzielne trasy upływały po znakiem straszenia się spotkaniem z wilkami lub z miśkiem.
Trasy wybitnie jesienne, urocze. Oto Tatry Bielskie, Gerlach, Wysoka i Rysy nocą i w dzień!
Noc i dzień!!!
... i super promień!!! Może UFO?
"A com słyszał i com widział, film ten wszystko Wam opowie..." , hihi ... niestety nie można ich wkleić na blogga, bo mają za duży rozmiar, hihi ... a zresztą zapomniałam włączyć dźwięk podczas nagrywania... ale łatwo domyślić się co widać... Tatry podczas pierwszego, dziewiczego opadu śniegu, hihi... a więc: Tatry Bielskie, Gelach, Wysoka i Rysy, Koszysta, Świnica, Granaty, Tatry Zachodnie i... wiele więcej...
poniedziałek, 23 sierpnia 2010
43. O rety!!!
niedziela, 22 sierpnia 2010
42. Cisza...
czwartek, 19 sierpnia 2010
41. Nie ma jak...w leśniczówce!
środa, 18 sierpnia 2010
40. Tak spełniają się marzenia,
poniedziałek, 16 sierpnia 2010
38. Jeszcze coś ze strychu...?
Richard Hugh Blackmore - gitarzysta brytyjski, współtwórca zespołów Deep Purple ( WOW!), Rainbow ( WOW !) oraz Blackmore's Night,( WOW!!!!).
Ta ostania, to muzyka jego zesołu Blackmore’s Night to bardzo często utwory sprzed kilku stuleci, napisane przez innych kompozytorów, aranżowane na nowo przez Blackmore’a, z zachowaniem dawnego brzmienia, i z dodanymi tekstami Candice Night, obecnie już żony Ritchiego.
Cudowna muzyka renesansu w nowym brzmieniu, którym się zachwycamy.
Ot choćby jeden z utworów Blackmore z płyty "Shadow of the mood".
Czyli ballady średniowiecza i renesansu, pełne radości... SZCZERZE POLECAM!!!
niedziela, 15 sierpnia 2010
sobota, 14 sierpnia 2010
piątek, 13 sierpnia 2010
35. Uwaga! Dziś piątek -13 !!!
I tu odpowiedź jest zaskakująca. To pechowy dzień dla Templariuszy. Tego dnia 1307 roku na polecenie króla Francji Filipa Pięknego zostali pojmani członkowie tego zakonu we Francji, a tylko niewielu udało się przedrzeć do Szkocji... Chodziło oczywiście o skarb Templariuszy...
Tego też dnia był krzyżowany Jakub de Molay - mistrz zakonu Templariuszy. Dlaczego użyłam krzyżowany, a nie ukrzyżowany? Ponieważ Filip kazał tak go krzyżować, aby ten przeżył. Po co? Ponieważ król Francji chciał skarbów Templariuszy. Wypuścił potem Jakuba, ale ... to inna historia, tu do poczytania: http://pl.wikipedia.org/wiki/Jacques_de_Molay
Istnieje twierdzenie, że przez wyrok króla Francji, piątek 13 jest uznawany za pechowy dzień, ale ponieważ w tamtych czasach używano kalendarza juliańskiego, to w przeliczeniu na nasz kalendarz (gregoriański) pechowym dniem byłaby niedziela 22. Co więcej, feralność tej daty zaczęła pojawiać się w kulturze masowej dopiero na początku XX w. No ico? Sprawdza się? Moim zdaniem- nie! Ślub brałam właśnie 13 lutego, no, chociaż to nie był piątek, hihi...
34. Nasz orzeł !!!!
Oto dekoracja w Hinterzarten!!! Czekałam na nią w naszej TV, ale nic z tego... U nas sprawozdania z przegranych meczy...a dekoracja Małysza? Głupi ci nasi sprawozdawcy, jak buty krasnoludków... Nie psuję sobie humorku i oglądam to:
niedziela, 8 sierpnia 2010
33. Nic nie kwitnie? E tam...
środa, 4 sierpnia 2010
wtorek, 3 sierpnia 2010
31. Dwa łyki ... techniki!
Śniadano w pidżamce, wspólna herbatka, spokojne dyskusje … oto sposób na wakacyjne nieróbstwo, albo właśnie najlepszy czas, aby zrobić to na co nigdy nie ma czasu. Marek twierdzi, że współczesny świat poszedł w zupełnie innym kierunku niż marzenia i oczekiwania ludzkości sprzed 50-u laty. Technika miała rozwijać świat, a obecnie postęp ograniczył się tylko do … zaspakajania przyjemności… Bo co się liczy? Po pierwsze propagowany przez wszystkie media – taniec!!! Ja chcę tańczyć i nic się więcej nie liczy – taka jest recepta dziewczyn na życie … Po drugie TV, komórki, komputery… służą głównie rozrywce… Świat zmierza ku … rozrywce i zaspakajaniu zachcianek… A gdzie szczytne ideały postępu techniki? Od ostatniego lądowania na księżycu, naukowcy spodziewali się, że za 50 lat, czyli w obecnych czasach, człowiek skolonizuje Marsa… i co? I …
Postanowiłam sprawdzić tę tezę Marka. Na strychu – bo kiedy jak nie w wakacje - wyszperałam trzy stare roczniki „Młodego technika” z 1955 - 57 roku, które kolekcjonował mój ŚP teść! Ale extra! Nie było mnie jeszcze na świecie, a MT już był, hi hi! Ale do rzeczy, to co tam znalazłam zaskoczyło mnie i warte jest opowiedzenia lub przeczytania…
Meta
Nie dajcie się nabrać, ani osiedle na księżycu, ani podróż szybowcem na księżyc, ani parowóz atomowy - nigdy nie powstały. Uważam, że pozytywny postęp, ku rozwojowi ludzkości został zahamowany, liczy się tylko zabawa... Przy sprzedaży Einsteina zapłacono by za niego może 2 miliony $, a za półgłówka kopiącego piłkę 30 miliardów $... Taka jest wartość wiedzy dla przeciętnego "humanoida"... na tej Ziemi. Czy to wróży dobrze temu gatunkowi na Ziemi?
sobota, 31 lipca 2010
30. Jeden tydzień...
Hi hi hi, Do tego potrzebny jest bardzo długi deszczowy tydzień, bo chodzi oczywiście o książkę, np. „ Barwny półświatek starożytnego Rzymu” V. León. I czegoż to ciekawego można się z niej dowiedzieć? A choćby we wstępie, aby się nie zmęczyć czytaniem tak od razu, że np. dzienny zarobek wynosił najczęściej od jednej do kilku drachm ( moneta srebrna= denar), a nieraz nawet mniej.
A szczegółowiej? Na przykład piekarz czy cieśla mógł zarobić 50 denarów dziennie, z czego 24 musiał wydać na około kilograma wieprzowiny, by wyżywić rodzinę. Wg wykazu maksymalnych płac i cen, wydanego przez cesarza Dioklecjana w roku 301 n.e., 36 litrów pszenicy kosztowało 100 denarów, a około 4 litry najtańszego wina - 64 denary; nauczyciel mający 4 uczniów potrzebował miesiąca, by tyle zarobić.
A za spokojnych i pomyślnych rządów Augusta nauczyciel w szkole zarabiał tyle samo co poganiacz mułów…- no, to nie narzekajmy…
A swoją drogą, spróbujecie 8-latkowi wytłumaczyć słowo „półświatek” – hi hi!
Wtorek. 27.07. Ślimaki na Zakopiance!
Gdy wybraliśmy się – głupio zresztą- w kierunku Nowego Targu, mijaliśmy baaaaardzo długą kolejkę – tak na oko około 25 km samochodów starających się wyjechać z Zakopca!!!Horror!!! Dobrze, że my jechaliśmy w przeciwną stronę! A dziś wiadomość dnia, zakłócenia na trasie do Zakopca zwiększą się – ruch wahadłowy ze względu na roboty drogowe! Jakby nie można byłoby je zrobić poza sezonem …
No to, wyrazy współczucia…
Środa, 28.07 Łyżka dziegciu…
Czy podobają mi się zapowiedzi naszych „liderów” na temat podniesienia podatków i VAT` u, o których dziś doniosło radio? … Ceny wzrosną… szkoda, że nie dotyczy to tylko tych, którzy głosowali na nich …
Czwartek, 29.07
czwartek, 29 lipca 2010
29. Wow!!!
Oto słów kilka... na temat motylka...
Nie, nie... żartowałam.
Dlaczego zmiana nazwy? A dlaczego nie? Hi hi hi...
niedziela, 18 lipca 2010
28. Moje lipcowe pisaninki!
Podczas wyjazdu w góry nie miałam dostępu do Internetu, ale zabrałam „mojego przyjaciela kompa”. Stąd moje „pisaninki”, nad którymi pracowałam codziennie, bez późniejszych poprawek… Każdy zapis posta wkleiłam chronologicznie, a więc innym kolorem... Hihi.
Niedziela, 4 lipca Czego nie oczekuję?
Idę spać w nowej „sołtysowej” rzeczywistości. Czego oczekuję? Dotrzymania obietnic? Ja? Nie! Mnie tego nie obiecywano podczas kampanii. Czego również nie oczekuję: zachowania Karty Nauczyciela…, tak szumnie zapowiedzianej 30% podwyżki dla nauczycieli, a może chodziło o podwyżkę godzin pensum lub darmowych kolejnych godzin społecznych…., wyjaśnienia afer, w tym hazardowej…, wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej…
I nie chodzi o to, kto co komu obiecał ( wiadomo kaszana wyborcza), ale o to, że każde złe posunięcia jednych mogą być „przyklepane” przez tych drugich, ale tych samych. Inteligencja nie powinna „głosować na kogoś”, ale myśleć… System jednopartyjny się nie sprawdził, co pokazuje historia. No dobrze, koniec moich pisaninek na temat polityki… mam nadzieję, na długo.
(… a Marek mówi, że konstytucja nakłada na prezydenta obowiązek socjalny, mianowicie, powinien on dbać o społeczeństwo, ale jak to pogodzić z liberalizmem i dbałością o interesy wybranych? )
Poniedziałek, 5 lipca „ ...”
Pada, pada, pada…
Wtorek, 6 lipca
Co roku spędzamy czas nie w Dolinie Nowotarskiej z Zakopanem na czele, ani na wschód od niej na Orawie, tylko na wschód od Białki – na Spiszu. A są to inne całkiem krainy, inni ludzie…, inne pojęcie „dudków”… Ale punkt widokowy – kapliczka w Łapszance – umieszczono już w przewodnikach. Czas już rzeczywiście szukać nowego miejsca… Buuuuuuuu
( … a Marek mówi, że najciszej, gdy pada deszcz… hihi)
Środa, 7 lipca
My w górę i w dół… tak 15 - 20 km dziennie. I co wypatrzyliśmy naszymi bystrymi oczyskami? Wędrując po naszym pięknym Podtatrzu przyglądaliśmy się rodzinom… na polach. Ilość dzieci, szczęście rodzinne, znój i walka o byt…
A w mieście? Czy ojciec pięciorga dzieci, może rzeczywiście czuć się odpowiedzialny za wychowanie swoich pociech, czy może cieszyć się z obcowania z nimi, czy wie i pamięta o nich to co pamiętałby, gdyby miał i kochał jednego, no - dwóch potomków? Ile czasu spędza ze swoimi pociechami, czy po pracy ma czas, aby usiąść i pobawić się z nimi, porozmawiać, wytłumaczyć…? Nie! Gdy wraca z pracy, to często ma np. obowiązki partyjne czy sejmowe, musi wyjść na zebranie, potem spotkać się z kolegami…
Ostatnio słyszałam w radio, że przeciętny ojciec spędza ze swoimi dziećmi 15 minut dziennie!!! Gdy ma się 5 synów, to ile minut przypada na jednego dzieciaka – łatwo obliczyć… no chyba, że nie dla każdego ojca… Zrobić co swoje i … jakoś to będzie, od codzienności, wychowania, moralności i od wzorców osobowościowych jest baba… a potem dziwimy się i narzekamy, że …ta współczesna młodzież taka rozwydrzona, bez szacunku dla starszych, zapatrzona w siebie, egoistyczna i egocentryczna… I czyja to wina? Nas nauczycieli?
(… a Marek mówi, że np. Francja i Anglia borykają się z napływem szybko rozmnażającej się ludności kolorowej, zasiłki rodzinne pozwalają swobodnie przeżyć dziewięcioosobowej rodzinie… - cytat z radia: „ojciec arabskiej rodziny mówi, że on nie musi pracować, po to dziewięcioro dzieci…” )
Czwartek, 8 lipca
Tak wyglądają nowe i „spracowane” buciki do moich kijków…
Piątek, 9 lipca
Kilka lat temu znaleźliśmy nasze najpiękniejsze i najcichsze miejsce na Ziemi, tam gdzie tylko diabeł mówił dobranoc – jak opiewały dawne tatrzańskie przewodniki. I co? Wszystko się zmienia, szkoda, że w negatywnym sensie… Było najciszej na świecie… już nie jest… a może to tylko weekend? Czy to znaczy, że musimy niebawem znów szukać innego najcichszego i najpiękniejszego naszego miejsca. Ale gdzie?
(… a Marek mówi , że jeżeli ziemia jest nawet z gumy, to już osiągnęła granice rozciągliwości.)
Sobota - 10 lipca
Upał? Tak, podobno ma dziś być! Śniadanko i kawka na balkonie, leniuchowanie przed tradycyjną 20 km trasą i… radio. Jak tu pominąć politykę? Salon polityczny Trójki… pierwsze, zaskakujące nawet dla partii rządzącej, nominacje prezydenta elekta. Ostatnia instytucja - KRRiT, w której nie było jeszcze „swoich” – teraz już ich ma! A niedługo wybory samorządowe, parlamentarne… trzeba mieć wpływ na tworzenie opinii społecznej… Jak mówią niektórzy, cała władza ( „w Ręce Rad” hi hi – to już było…) skupiona została w ręku jednej partii. To nie wróży nic dobrego… E… to ja już wolę moją trasę w górę i w dół… przynajmniej chudnę (!)
( … a Marek mówi cytat z Gałczyńskiego: „… skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie, chcieliście Polski, no to ja macie…”
Niedziela, 11 lipca
Ale upał!!! Jeśli ktoś mądry słuchałby innych mądrych, to by siedział podczas upału w cieniu, popijał wodę i leniuchował, a nie włóczył się po górach, wtedy by nie miał spalonych, bolących pleców i ramion…, hej!
Jestem za Holandią, ale wszystko okaże się wieczorem…
Ze zdziwieniem (?), e chyba nie… obejrzałam wieczorem w Wiadomościach wypowiedź ministra finansów p. Roztworowskiego, który powiedział, że tylko jedna rzecz była z nim konsultowana podczas kampanii wyborczej, a mianowicie 50% dopłaty do dojazdów dla studentów, natomiast inne jakiekolwiek podwyżki i zmiany w budżecie nie są możliwe i nie były z nim konsultowane – chociaż obiecywane przez kandydata z obozu rządzącego… O naiwności ludzka… ale nie moja… ja nie miałam żadnych złudzeń…
Poniedziałek, 12 lipca
Nawet na wyjeździe, trzeba myśleć, hi hi…. Boli…
Wtorek, 13 lipca
Pomyliliśmy się, na szczęście, jest super cicho! Nawet poprzednie trzy weekendowe dni były ciche! Zawsze pełno było turystów podziwiających widok Tatr spod Łapszanki, a teraz zmiana… Okazuje się, że najprawdopodobniej Aquaparki w Bukowinie, Szaflarach, Zakopanem… skupiły turystów, plażowiczów, wczasowiczów… Hura! Niech żyją Aquaparki!!! Na szlakach pusto! Nie ma pseudo turystów w klapkach… To nie jad, ale ulga… To fragment panoramy z balkonu!
Środa, 14 lipca
Dziś dziesiąty – dla mnie zawsze kryzysowy dzień pobytu… Ja chcę do domu i do Internetu! Buuuuuuuuuu!
Czwartek, 15 lipca
A nocą w czwartek… pod kapliczką zebrała się grupka „młodzieńców i hożych dziewuch” – wrzaski, krzyki, hałas, podrywki, gra w piłkę i półliterka wypite z gwinta… no jak tak ma być dalej, to faktycznie nie śpimy do północy… litości!!!
Piątek, 16 lipca
Ale dziś wieczorem nastawiliśmy się, że będziemy interweniować… a tu pod kapliczką zalogował się samochód karawaningowy ( a w nim dwa super cudne haski). Godzina 22… my filujemy z balkonu, a tu… chłopcy przychodzą i … no niech by tylko spróbowali przegonić tych ludzi… czekamy co będzie dalej… ale wystarczyło, że pieski pokazały kły… kawalerka zmyła się jak niepyszna. I noc była nie tylko chłodna, ale i cicha.
Sobota, 17 lipca
Powrót!!! Hura!!! W domu… a tu też upał! Buuuuuuuuuuu!!! Ja chcę do Łapszanki!!!