piątek, 17 maja 2013

95. Nasz nowy "panoramiczny" telewizor!

Tak należałoby nazwać to co się teraz u nas dzieje, hi hi W środę, gdy przywiozłam małe, 12-dniowe  gąski i je „urządziłam” w kurniku, albo raczej w gęśniku… wszyscy zasiedli przed nimi i je cały dzień oglądali…  nikt z nas nigdy jeszcze nie widział małych gąsek, bo kurczaczki czy kaczuszki to i owszem dość pospolite są, ale „gągołki” to co innego. Leżaki przed kurnikiem, hi hi Ale widok, co?
W każdym razie dziesięć małych żółto-brązowych  kulek w dwa dni – moim zdaniem – urosło, hi hi. Zrobiłam im fachowo ! lampę grzewczą, czyli kwokę, i co jakiś czas biegam je oglądać, a to raniutko, a to już przed północą, hi hi  zresztą nie tylko ja, ale wszyscy są zafascynowani nimi. Już po dwóch dniach reagują na mnie, przychodzą, gdy się je woła. Szybko się uczą, jestem z nich dumna, hi hi!!!
 Musieliśmy przyzwyczaić psy do gąsiątek i oczywiście, odwrotnie. Nasze „kolaki” od razu poczuły instynkt pasterski i miały ochotę je zaganiać, choć początkowo były baaaaardzo zdziwione, co to takiego jest za siatką. Natomiast Tajson aż gryzł pręty siatki, tak chciał je zagryźć, bo to w końcu pies myśliwski.. aż mu piana z pyska szła… „dajcie mi je natychmiast, ja je wszystkie pozagryzam”. Oczywiście, po takim występie jako jedyny z psów, wylądował poza ogrodem i … trzeba go będzie oswajać, co nie jest prosto z tym debilkiem.  Ale za to Achaja, czyli  samojed, ma duży instynkt opiekuńczy ( szczególnie wobec dzieci ) i najpierw była zdziwiona, co to takiego, ale potem… cały czas je obwąchiwała, wkładała swój czarny nos w oczka siatki i je obwąchiwała, a potem, gdy one wkładały swoje żółte łepetynki poza siatkę ( bo tam jest lepsza trawka…), to lizała po łepkach i leżała obok… komedia! Co widać na zdjęciach.





środa, 15 maja 2013