wtorek, 2 października 2012

79. Dzień powszedni...

I wszystko dzieje się... dużo i często :-), a ponieważ wstaję i chadzam spać z kurami... nie zawsze mam siłę, aby napisać na blogu, a jest o czym!
Szykujemy się do zimy, czyli zakończyły się prace hydrauliczne, teraz zaś przed nami zakup paliwa na zimę, hihi itp... zbieramy plony, marchew, ziemniaki i inne przysmaki... remontujemy na całego...
Nasza sunia jest psem, który wymaga od nas dużego zaangażowania... czytam w książce od Uli jak poradzić sobie z takim psem, który był bity, i jest bardzo strachliwy. Okazuje się, że psy generalnie boją się facetów ze względu na testosteron... więc nasza sunia boi się Marka, ale to nic, popracujemy nad nią. Nasza Lasi to dziwny przypadek... w nocy śpi między nami i traktuje nas jak swoje stado. My śpimy, ale nie możemy do niej mówić, żeby się odwróciła albo zeszła z naszego łóżka, bo od razu jest gotowa się z nami bawić, liże nas i bije ogonem podłogę z radości ... jak tu zmrużyć oko? Rano wita nas od razu w łóżku, al dopiero od dziś sama rano wychodzi na dwór, bo do tej pory musiał ją wynosić Marek... a wciągu dnia, to zupełnie inny piesek... z daleka ucieka na widok Marka... nie reaguje na moje nawoływania,... no i w ogóle "komedia"... wczoraj rano... ale zaraz po kolei... Mój dzień zaczyna się tak: rano polizana przez Lasi wstaję i wypuszczam kury... a także psa na dwór, ale wczoraj coś mnie podkusiło i pozwoliłam jej wejść do zagrody z kurami... pies bojaźliwy, więc co sie mogło stać... Lasi najpierw najpierw stanęła dęba, powaniała i ... zaczął się taniec z kurami... wszystko fruwało, nawet dwie z mniejszych kur przefrunęły ogrodzenie, tak uciekały przed Lesi, a ona w podskokach, z ogonem podniesionym do góry, zaganiała je do kurnika!!! Wrzask, krzyk i rozpaczliwe gdakanie....oj musiałm się nabiegać, aby ucieszony pies wreszcie po wielu prośbach był łaskaw opuścić ogród... oj moja panno, więcej od rana nie wejdziesz do ogrodu, gdy są kury, no chyba, żeby je wieczorem zagnać. Zapomniałam, że owczarki szkockie taktują zaganianie zwierząt z pastwiska jako swoje główne zajęcie, hihi A poza tym, wydawało mi się, że sunia nigdy nie widziała kur i zaganiała pierwszy raz w życiu, ale robiła to z jakby to była wielka zabawa... było na co popatrzeć...
Teraz gościmy przez dwa tygodnie rodziców, więc jestem bardzo zajęta...
Albo takie szczupaki...lub jabłka... a roboty moc...