piątek, 14 września 2012

76. Szkoła?

Czasami nasze dzieci przywożą do nas Kasji i Tajsona, pieszczotliwie zwanego przez Przemka, debilkiem. Psy wreszcie mają prawdziwą labę, Tajson może "pogadać" z kogutem, a Kasji zagania kury do kurnika. Ubaw po pachy :-)
Na razie poprawiamy wszystko w domu po poprzednikach, buuuuuuu, bo roboty w bród... mam jedynie czas, aby dać kurom żarło i przynieść jajka.
Czy ta robota musi mnie gonić wszędzie? W gminie okazało się, że gdybym kilka dni wcześniej, gdy byliśmy w gminie przedstawiła swoje nauczycielskie dossier, już od razu mogłabym zacząć uczyć angielskiego... I co? Wprowadziliśmy się na koniec sierpnia i już od nowego roku szkolnego z powrotem do budy? O nie!!! Ale okazuje się, że od października mogę mieć angielski w przedszkolu, a miejscowi chcą korki z anglika dla dzieci. To ja wolę te korki, przynajmniej nie musiałabym pisać głupich planów wynikowych, rozkładów materiału i innych głupot. No i jak na tej wsi mieszkać bez szkoły?

czwartek, 13 września 2012

75. Kilka słów...

Wiem, wiem, że nie piszę, ale... tak wiele się dzieje, że nie mam czasu na pisanie. Obiecuję, że do niedzieli pojawią się wpisy :-) Dziś załatwialiśmy sprawy w gminie i ... doszliśmy do wniosku, że to wszystko podejrzane, bo... wszyscy są tak fantastycznie uprzejmi i sympatyczni, i w ogóle... wszystko udaje nam się szybko załatwiać... a dziś poszliśmy do sołtyski, aby się przedstawić, ale i poradzić, kto i kiedy może nam zaorać łąkę... bo musi być porządna na wiosnę dla naszych kózek, i od razu wezwano miejscowych, którzy radzili co zrobić, i kto to może zrobić, niektórzy przyszli, aby po prostu nas zobaczyć, hihi...itd... nie odmawiają nam pomocy, wprost przeciwnie... No, my też "cwani", że prosimy o poradę, bo ludzie lubią jeśli się ich prosi o pomoc... Ale ogólnie spotykamy się z taką życzliwością, że aż nam trudno w to uwierzyć. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że przez długi okres czasu będziemy w centrum ciekawości...ale o reszcie napiszę później, obiecuję!