piątek, 2 lipca 2010

27. Zdobywcy....

Czy każdy jest przesądny? To pytanie retoryczne, ale chodzi o stopień nasilenia… Postanowiłam nie pisać na blogu dopóki Przemek nie wróci z Alp. Dlaczego? Po nieszczęsnym wyjeździe w Pieniny, z których mógł nie wrócić… dmucham na zimne. Siła przesądu jest wielgaśna… Zawsze siadam, gdy wrócę się po coś do domu, pozwalam komuś innemu przejść przede mną, jeśli wcześniej drogę przebiegł kot, a jadąc tramwajem do szkoły ( gdzie zawsze czytam wszelakie napisy – nawet kretyńskie…) jeśli odczytam trumny, zakład pogrzebowy itp… natychmiast, aby „odczarować” czytam szybko cokolwiek innego … i już! Odczarowane… Dlatego czekam cierpliwie na naszego misia.
Każdy ma jakieś marzenia, za którymi goni, i albo dogoni albo nie… Przemek goni coraz wyżej… po Tatrach wraz ze zdobytym najwyższym Gerlachem, przyszedł czas na Alpy. We wtorek Mont Blanc został zdobyty! Członkowie klubu tatrzańskiego wiele razy próbowali go zdobyć, ale zawsze przeszkodą była pogoda – a nasz Misio ma szczęście do pogody, no i stało się… ale czy to koniec? Następne będą Himalaje? – z klubu już byli, więc pewnie kiedyś też będzie chciał wejść… a jak to będzie za mało? To co, pozostaje Mars – tam najwyższa góra ma 25 km wysokości, hi hi :) Ech, te nasze kochane dzieci!!!
No, to teraz mogę spokojnie wyjechać w góry :). Niestety :( nie będę miała dostępu do Internetu, buuuuuuuu!